niedziela, 17 lipca 2011

marchewkowe

Padam...wyjątkowo męczący pogodowo dziś dzień....ale sympatycznie spędzony, w miłym towarzystwie, nad jeziorkiem ..., ale skoro obiecałam przepis, to dotrzymam słowa i coś tu naskrobię :P:P:P....
 A muszę nieskromnie przyznać, że dziś wyszło wyjątkowo dobre i mega puszyste....tzn. blachy ciasta już nie ma...:) 
Podam przepis opcjonalnie do wyboru.... W przeciwieństwie do mojej koleżanki Karoliny, od której mam ten przepis, dodaje zamiennie inne składniki :) 

CIASTO MARCHEWKOWE

Składniki:

pół kg marchwi
2 szklanki mąki orkisz typ 1850 (Karo dodaje zwykłą)
2 szklanki cukru trzcinowego (lub zwykły)
opakowanie cukru waniliowego
4 jajka (12 przepiórczych dla dzieciaków z alergią na jajko kurze)
1 i 1/3 szklanki oleju rzepakowego (może być słonecznikowy)
2 łyżeczki cynamonu
szczypta soli
2 łyżeczki sody oczyszczonej (może być proszek do pieczenia)
dodatki jak kto preferuje: rodzynki, orzechy, morele, śliwki, słonecznik itp. - ja zrobiłam dziś bez dodatków i też było dobre :P:P:P)

Przygotowanie: 

Marchew zetrzeć na małych oczkach. Jajka utrzeć z cukrem na puszysta masę. Stopniowo dodawać mąkę, cukier waniliowy, sól olej a potem marchewkę. Na koniec sodę oczyszczoną, cynamon i dodatki. Wymieszać. Piec w 180 C przez ok. 40 min. 

SMACZNEGO! 




Ps1. Jednym mankamentem tego ciasta jest tarcie marchewki....Dziś tak sobie wmawiałam, że bardzo mi się chce ją ucierać :D, ale w pobliżu nie było Tomka....Zawsze przecież można do tego zaangażować męża, prawda?? :D Poza tym tak sobie pomyślałam, że kiedyś w telezakupach mango....których nie cierpię zresztą oglądać :P:P, widziałam jednym okiem,, taki cudowny sprzęt do drobienia m.in. warzyw....na taką wielkość jaka nam odpowiada...mmmmhyyyy Zapaliła mi się lampka!!!! Chyba muszę sobie taki sprawić :D. Chyba, że ktoś mnie poratuje i podpowie inne rozwiązanie??? Ktoś może mi coś polecić innego??? 


Ps2. Uwielbiam wyjadać resztki surowego ciasta z miski :P:P:P A to marchewkowe jest wyjątkowo pyszne!!!! 


Ps3. A to już mój kochany synek, który w czasie, gdy ja piekłam marchewkowe, on leżał sobie w leżaczku w kuchni i smacznie chrapał :D 



3 komentarze:

  1. Teraz widzę, że Bruno to taki mały śpioszek :) Na wielu zdjęciach po prostu śpi ! Jeśli kiedyś zdecydujesz się na drugie dziecko, na pewno będzie jego odwrotnością..Taka reguła.
    A propos tarcia marchewki, to ja mam blender Brauna z przystawką, która umie drobno potrzeć marchew. Polecam - najtańsza wersja to wydatek ok. 130 zł, a przydaje się w wielu sytuacjach.
    pozdrawiam! MagdaLenka

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz co.... po prostu najczęściej robię mu zdjęcia jak śpi, bo wtedy się nie rusza i zdjęcia wychodzą idealnie :D:D:D A śpi BARDZO mało i nawet kiedy w ciągu dnia chcę się z nim na trochę położyć to max półgodziny-godzina :( Im starszy tym gorzej...Ale grzeczny jest...jeśli to co mówisz o drugim dziecku jest prawdą :P:P:P, to muszę się grubo zastanowić czy chcę mieć drugie :D:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, że marchewkowe tak Ci zasmakowało :D
    Ja, idąc za Twoją wskazówką, zaczęłam eksperymentować z mąką orkiszową :)
    carola

    OdpowiedzUsuń