piątek, 27 maja 2011

panieński mamuśki

   Było naprawdę super!!!!!!! A zaczęło się od 15. Zadzwonił Tomasz, że pilnie musi iść do pracy i że prawdopodobnie nie będzie mógł zająć się Małym 
   - Kochanie nie zdążę wrócić do czasu Twojego wyjścia na imprezę - oświadczył. Świetnie - pomyślałam - Zarąbiście się zaczyna... No i zaczęły się poszukiwania zbawcy, który zostanie z Brunem w domu. Moja siostra w operze, mama do wieczora w pracy .... 
   W końcu babcia powiedziała, że przyjedzie - Git - ucieszyłam się i zaczęłam powoli ogarniać się do wyjścia, bo przecież obiad, bo Małego przebrać a tu jeszcze w co się ubrać ... karmienie, kupeczka itd. Z 5-ęć dobrych godzinek przygotowania :P:P  Na nieszczęście miałam jeszcze wizytę u lekarza, więc szybciutko po, na karmienie do domu... Wpadam. Bruno w trakcie kąpania, ja tu szybko cyc na wierzch i dawaj!!!!  
   - Kurczę coś nie chce pić - żalę się Tomkowi - Mały zasypia po kilku łyczkach :) Myślę sobie, że szybciutko się ubiorę i mykam. No, ale jak to zawsze bywa, ubrana, pomalowana i zwarta do wyjścia a tu Bruno w ryk - Super - pomyślałam - No i od nowa ściąganie butów, sukienki, stanika "wyjściowego" :P:P i do cyca.... 
Po 20 minutach było po sprawie....a Brunoszka spał. No to od nowa, ubieranie, ogarnianie w pocie czoła i na panieński. Spóźniona "z deczka" wpadłam do domu koleżanki ....   A tam świetna zabawa i jak to na takich imprezach bywa - alkoholowo ... a mamuśka bezalkoholowo.....:/ Ślineczka ciekła, ale niestety karmienie to karmienie ...;/// Na stole same pyszności ... a ja również nie wszystko mogłam jeść :////
   W klubie też .... fajnie tym laseczkom było z humorem, pod wpływem .... :P Nie żebym bez alkoholu bawić się nie umiała, ale języczek zawsze dobrze przecież zmoczyć :P Co gorsza na 1-wszą musiałam wrócić na karmienie ...
   No i wróciłam, by popatrzeć sobie jak Bruno słodko śpi i mleczko mu wcale nie było w głowie, Ja tu w gotowości przebrana do karmienia a tu nic...Gdy tylko się ubrałam i przekroczyłam próg domu ... mój Anioł obudził się :P:P - Taki młody a już kombinator - pomyślałam. Ale nie poddałam się!!!! Wróciłam do klubu !!!!!  I wiecie co???? Naprawdę było fajnie, inaczej, ale fajnie. Spotkałam się z koleżankami, kolegami, pogadałam o dzieciach, ale przede wszystkim o życiu. Dowiedziałam się wreszcie co u nich ... Na parkiecie przestałam być na chwilę mamą ... do "You can dance" mi dużo brakowało, ale się wyluzowałam ... zapomniałam o pieluchach, marudkaniu, o tym, że jestem trochę zmęczona ( nawet trochę bardziej, bardziej zmęczona :P:P ) i że świat nie kręci się tylko wokół mojego synka .... Polecam wszystkim, nie tylko mamom .... odpinka musi być :) ..... 
Ps. A obiecywałam, że będzie dziś o bałaganie :P:P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz