Kiedy Bruno śpi...mam chwilę dla siebie...wolną, kiedy nie jestem w pracy i wolną dla duszy i ciała sekundę...Piję właśnie grzańca (bezalkoholowego, żeby nie było...) Teraz jednak kiedy piszę kolejnego posta myślę tylko o tym, jak mnie mało w jego maleńkim świecie..świecie mojego synka...Zastanawiam się, moje drogie mamy, czy odczuwacie taki sam brak...permanentny...Teraz kiedy wróciłam do pracy, czuję że ciągle mnie coś omija...Ostatnio niania oznajmiła, że Bruno zaczął samodzielnie stać w kojcu i wędruje i siada również sam...Kiedyś z pełnym przekonaniem mówiłam, że jestem stworzona do pracy, ciągłego pośpiechu w realizacji zawodowych ambicji...teraz nie twierdzę inaczej, ale pewności w głosie już takiej nie ma....nie ma, bo teraz jest on...najważniejszy...Kiedy zachorował..miałam ochotę rzucić wszystko. Powiedzieć - stop!!!!! Chciałam zwolnić...i do dziś targają mną wątpliwości...Wolne to dla mnie czas dla Bruna...i ciężko mi zrezygnować z tego wspólnego czasu na korzyść spotkania z koleżankami...a przecież to też mi do życia potrzebne jest...Nie mówiąc już o takich czynnościach jak zakupy, by wypełnić pustą lodówkę...
Jak byłam z Brunem w domu...zakupy, spotkania na mieście z koleżankami, fryzjer, kosmetyczka były moim sacrum...czerpałam niezmierną przyjemność z bycia choć troszkę bez niego...I nie oznacza to, że go wtedy mniej kochałam...ale byłam z nim cały dzień i noc..odskocznia od pieluszek i marudkania była zbawienna dla mojego samopoczucia i harmonii...
...teraz dla zachowania harmonii potrzebuję więcej czasu dla mojego synka...i potrzebuję tego bardziej niż kiedykolwiek...i ciągle biję się z myślami, jakby to było gdybym była w domu...
Świat jest pokręcony...NIE to my jesteśmy pokręceni....tak źle i tak niedobrze....I na osłodę...kilka zdjęć z domowego albumu
Wspomnienie lata.... na zdjęciach....
I tak sobie myślę, że bardzo lubię tu sobie popisać...muszę robić to częściej...i częściej wrzucać fotki z Brunoszką....od razu poprawia mi się humor :) Buźka!!!!
Obiecałam sobie również, że w następnym tygodniu (mam aż 3 dni wolnego!!!!) przygotuję świąteczną dekorację...kilka blogowych inspiracji znalazłam...i trochę w głowie nazbierałam koncepcji...potem fotki na bloga....ile radości będzie w następnym tygodniu!!!!! I Bruno mi w dekoracji domu pomoże :):):) i can't wait :)
ale dziś byliśmy na wspólnym spacerze....dawno nie byliśmy...było cudownie...ciepło ubrani...poszliśmy na Stary Rynek...już czuć święta...choć nie ma śniegu...te stragany ze świątecznymi ozdobami...piękne iluminacje...Kupiliśmy też w końcu kombinezon dla Bruna!!!! Nareszcie!!!! Tylko czekać aż spadnie śnieg!!!!! Nie mogę doczekać się naszego kolejnego wspólnego spaceru...obiecuję, że zdjęcia tym razem będą :)

























































