środa, 5 grudnia 2012

szybciutko i pysznie....no i Bruno w kreacji




 ...stęskniona znowu jak syn marnotrawny powracam...omg dwa tygodnie co najmniej nie pisałam...bo na fb szybciej, mniej obrabiania zdjęć....ale o ile mniej  przyjemności... dużo pracy ostatnio, sporo nowych projektów. W sobotę spotykamy się w Gdańsku na BAKALIACH,
będzie na pewno mnóstwo wystawców, projektantów i przede wszystkim okazja na zrobienie świątecznych prezentów dla siebie i bliskich. Brunoszka też się wystawia :):) a jak :)




dlatego zamiast gadać o pracy...dzisiaj u mnie pysznie, smacznie, relaksująco....zacznę od deseru...

jak się nazywa??? mmmhhhyyyy ....NIE WIEM!! tak sobie to jakoś wymyśliłam sama...kiedyś...no i powstało takie ciasto...


mascarpone serek - 2 duże opakowania, 4 żółtka utarte z cukrem. to razem wymieszać do uzyskania jednolitej masy. na blasze rozłożyć dwie warstwy ciastek petit beurre, zwilżyć je wodą zmieszaną z niewielką ilością brązowego cukru. następnie rozłożyć  krem. później pokruszyć opakowanie petit beurre i ponownie zwilżyć wodą z brązowym cukrem...posypać tym ciasto. na koniec posypać prażonymi pestkami dyni (pokrojonymi na drobne kawałki)

wstawić do lodówki na godzinkę i gotowe :) .... ja czasem jem od razu :)






i coś na ząb....


zakochałam się po same uszy w przepisie mojej psiapsióły Natalii ....burgery z łososia....MEGA PROSTE:


łosoś świeży w kostkę pokroić, dodać koper, czosnek, jajko, sól i pieprz. wszystko wymerdać. rozpuścić troszkę masła na patelni i kupkami układać wcześniej przyrządzonego łososia. dusić na maleńkim ogniu aż jajo się zetnie i łosoś będzie dobry. wszystko rozpływa się w ustach.

do tego zrobiłam szybko sałatkę - świeży szpinak, rukola, kiełki i prażony słonecznik, sól, pieprz :) no i obiadek gotowy :)











a na koniec Bruniacz i jego nowy szlafrok, podomka, jak kto woli i nazywa....ale miał radochę!!!! .... dla bardziej wnikliwych obserwatorów...te czerwone kreski na tapecie....to dzieło  sztuki, które na dniach Bruno raczył maznąć  :):) pozdrawiam wszystkich rodziców, którzy mają w domu małych artystów :)











3 komentarze:

  1. Mój synek ma dopiero 3,5 miesiąca ale już stwierdziliśmy, że jakąś ścianę na mazanie będzie trzeba przeznaczyć ;)
    Skoro będziesz w Gdańsku to postaram się wpaść na Bakalie :)))

    Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  2. Mniaaaam, pyszności, aż się człowiek głodny robi!
    Co do mazania po tapecie - moja córeczka urodzi się za około miesiąc, lada dzień będziemy też kłaść tapetę na jednej ścianie w naszej sypialni...patrząc na te niewątpliwej urody czerwone ślady na Twojej tapecie, będę musiała przykryć moją jakąś folią, dopóki Marcelina nie podrośnie ;-))) Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  3. mój mały wariat! :) a łosoś PYCHA, polecam!!

    OdpowiedzUsuń