wtorek, 31 maja 2011

lubię to!!!

Oto mój synek ... i jego ulubiona czynność - kąpanko - Szczęśliwszego dziecka podczas wieczornej toalety, nigdy nie widziałam ... Tak jak Kubuś Puchatek lubi miodek tak Brunoszka kąpu-kąpu!!!! Kiedy wkładamy go z Tomaszem do wody, nagle na jego ślicznej buźce maluje się szczery uśmiech.... i choćby się paliło i waliło i miał dzień na marudkanie, "mini basen" załatwia wszystko!!!! Najlepsze w tym wszystkim jest to, że już tradycją stało się siusianie do tego mini basenu :D:D Co lepsze, uwielbia mycie gąbeczką pod paszkami....kiedy tylko poczuje wodę, podnosi rączki do góry!!!! Przypominam, że Bruno ma niecałe 3 miesiące!!!! Taki to z niego cwaniak :P:P Ale za to jaki kochany!!!! 
Pozdrowienia od Brunoszki dla wszystkich z przybasenowej plaży w miejscowości Kuchnia :) A teraz mleczko i spać :*

mojej mamusi :)

poniedziałek, 30 maja 2011

urki :)

Jak to jest??? Czy Bruno czuje, że dziś jest dzień.... dzień mamy, że tak słodko dziś się do mnie rano uśmiechał, czy wie, że to dziś moje urki, bo taki grzeczny przez cały dzień był???? To niesamowite jak inne dziś były moje urodziny.... wstałam rano a moja siostra w imieniu Bruna zrobiła mi filmik ze zdjęciami, z przepiękną muzyką w tle....Dla mamy od Bruna.... aż się popłakałam ze szczęścia...tak sobie pomyślałam, że od teraz już tak będzie...mój synek mniej lub bardziej aktywnie :P:P, będzie składał mi co roku życzenia .... później kupował kwiatka i to właśnie te kwiatki, życzenia będą dla mnie najważniejsze na świecie, bo od mojego synka!! Teraz jest nas Trójka.... Tomasz, Bruno i ja....myśl o tym, że są, sprawia, że każde urodziny będą wyjątkowe!!!! Filmik od sis Sary jutro ...

niedziela, 29 maja 2011

;(

   Wcale nie jest super....przynajmniej nie zawsze...nie pisałam wczoraj, bo byłam potwornie zmęczona....Bruno ma ostatnio dni na marudkanie...budzi się w nocy częściej niż zwykle. Rano o 5 już spać mu się nie chce i ten przejmujący płacz....sama nie wiem czasem co mu jest...przez myśl mi przeszło, że ząbkuje....ale prawie 3-miesięczne dziecko???!!!! Niemożliwe??!!!!! ...      Czasem to marudkanie trwa chwilę. Czasem od momentu kiedy zbieramy się na spacer....zanim go ubiorę jest mokry jak szczurek, bo marudkanie przeradza się w rozpaczliwy wrzask....opadam wtedy z sił....zawsze w takiej chwili myślę - Jestem złą matką, nie umiem uspokoić własnego syna....jest mi smutno....
   Rola matki to ciężki orzech do zgryzienia... W jednej chwili nie możesz uwierzyć jak cudownie się czujesz, jak rozkosznie śmieje się Twój syn....jak macha rączkami lub zapatruje się w bajkę w telewizji....innym razem burza hormonów nie pozwala Ci zapanować nad emocjami....płaczesz, że nic nie wychodzi Ci tak, jak to sobie zaplanowałaś...Rola matki to coś więcej niż spacerki, przytulanie się do swojej pociechy, zabawa na całego...to często szara rzeczywistość....wieczne niewyspanie, sterta prania malutkich ciuszek....nie mówiąc już o swoich czy męża. Obiadki, dźwiganie ciężkiego wózka, przewijanie karmienie i tak na okrągło.....Teraz to nie ja przecież jestem najważniejsza...
   Ale nie mogę w to czasem uwierzyć, że jestem mamą, że ma ślicznego synka, że jest przy mnie, że jest taki bezbronny, że codziennie zauważam u niego postęp, że się ciągle rozwija....że się do mnie uśmiecha....a ostatnio nawet na głos mu się zdarzyło!!!! Naprawdę!!!! Nikt mi tego nie odbierze, to są moje, nasze chwile....nigdy przecież nie będę z nim bliżej niż teraz, kiedy mam tyle czasu dla niego ....jak ciągnie z tego cycka tak łapczywie....jestem mamą....to najpiękniejsza rola w moim życiu i najważniejsza....I kiedy to sobie uświadamiam łza kręci mi się w oku a chwile mojej słabości i załamania przestają się liczyć....Dziękuję synku, że jesteś!!!

piątek, 27 maja 2011

panieński mamuśki

   Było naprawdę super!!!!!!! A zaczęło się od 15. Zadzwonił Tomasz, że pilnie musi iść do pracy i że prawdopodobnie nie będzie mógł zająć się Małym 
   - Kochanie nie zdążę wrócić do czasu Twojego wyjścia na imprezę - oświadczył. Świetnie - pomyślałam - Zarąbiście się zaczyna... No i zaczęły się poszukiwania zbawcy, który zostanie z Brunem w domu. Moja siostra w operze, mama do wieczora w pracy .... 
   W końcu babcia powiedziała, że przyjedzie - Git - ucieszyłam się i zaczęłam powoli ogarniać się do wyjścia, bo przecież obiad, bo Małego przebrać a tu jeszcze w co się ubrać ... karmienie, kupeczka itd. Z 5-ęć dobrych godzinek przygotowania :P:P  Na nieszczęście miałam jeszcze wizytę u lekarza, więc szybciutko po, na karmienie do domu... Wpadam. Bruno w trakcie kąpania, ja tu szybko cyc na wierzch i dawaj!!!!  
   - Kurczę coś nie chce pić - żalę się Tomkowi - Mały zasypia po kilku łyczkach :) Myślę sobie, że szybciutko się ubiorę i mykam. No, ale jak to zawsze bywa, ubrana, pomalowana i zwarta do wyjścia a tu Bruno w ryk - Super - pomyślałam - No i od nowa ściąganie butów, sukienki, stanika "wyjściowego" :P:P i do cyca.... 
Po 20 minutach było po sprawie....a Brunoszka spał. No to od nowa, ubieranie, ogarnianie w pocie czoła i na panieński. Spóźniona "z deczka" wpadłam do domu koleżanki ....   A tam świetna zabawa i jak to na takich imprezach bywa - alkoholowo ... a mamuśka bezalkoholowo.....:/ Ślineczka ciekła, ale niestety karmienie to karmienie ...;/// Na stole same pyszności ... a ja również nie wszystko mogłam jeść :////
   W klubie też .... fajnie tym laseczkom było z humorem, pod wpływem .... :P Nie żebym bez alkoholu bawić się nie umiała, ale języczek zawsze dobrze przecież zmoczyć :P Co gorsza na 1-wszą musiałam wrócić na karmienie ...
   No i wróciłam, by popatrzeć sobie jak Bruno słodko śpi i mleczko mu wcale nie było w głowie, Ja tu w gotowości przebrana do karmienia a tu nic...Gdy tylko się ubrałam i przekroczyłam próg domu ... mój Anioł obudził się :P:P - Taki młody a już kombinator - pomyślałam. Ale nie poddałam się!!!! Wróciłam do klubu !!!!!  I wiecie co???? Naprawdę było fajnie, inaczej, ale fajnie. Spotkałam się z koleżankami, kolegami, pogadałam o dzieciach, ale przede wszystkim o życiu. Dowiedziałam się wreszcie co u nich ... Na parkiecie przestałam być na chwilę mamą ... do "You can dance" mi dużo brakowało, ale się wyluzowałam ... zapomniałam o pieluchach, marudkaniu, o tym, że jestem trochę zmęczona ( nawet trochę bardziej, bardziej zmęczona :P:P ) i że świat nie kręci się tylko wokół mojego synka .... Polecam wszystkim, nie tylko mamom .... odpinka musi być :) ..... 
Ps. A obiecywałam, że będzie dziś o bałaganie :P:P

czwartek, 26 maja 2011

mami's day :*

  Moje drogie Panie ... Wszystkim mamom życzę wszystkiego najsłodszego, najmilszego ... oby nasze małe szkrabiki nie dawały nam popalić, by zawsze były kochanymi aniołkami ... byśmy umiały radzić sobie w każdej sytuacji i do życia podchodziły z dystansem .... i by kiedy dorosną, te nasze dzieciaki, nigdy nie powiedziały do nas ... "Ej stara, daj na browara!!!" :D A wszystkim "nie mamom" i "nie ojcom" :P:P, żeby nie było Wam smutno ... życzę pomyślności w robieniu dzieci :D:D powodzenia!!!!! 
   Miało też być o sprzątaniu ... a właściwie braku porządku ...ale to jutro... dziś mami' s day, więc mamusia idzie się bawić a tati zostaje w domku, relację zdam również jutro :P:P BUZI for all ..... aaaaaaa i bym zapomniała DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM za tak liczne odwiedziny mojego bloga!!!!! Mam nadzieję, że frekwencja będzie jeszcze większa, więc trzymajcie kciuki i mnie odwiedzajcie!!!!! PAAAAAAA

środa, 25 maja 2011

:*

I jeszcze na dobranoc fotka mojego kochanego synka :* Kocham Cię szkrabie !!!!

lebiody!!!!

   Dziś trochę o kierowcach, bo to ostatnio spędza mi sen z powiek ... Otóż do cholery jasnej, kto dał niektórym prawo jazdy!!!!! Chyba tylko po to, by rozjeżdżali innych. Teraz kiedy jestem mamą, jest mi z tym o wiele trudniej, bo kiedy jadę samochodem a w samochodzie wiozę Bruna, trochę mi nie wypada kląć jak szewc ... Słowa FUCK, też już w pewnym momencie nie będę mówić głośno. Bo jak mi Bruno kiedyś przy stole, u wujka na imieninach palnie, to ze wstydu wpadnę pod stół... Ale chyba jeszcze ze mną nie jest tak źle, bo Tomasz posłuchał mojej rady, by do Małego mówić, ewentualnie śpiewać jak zmienia mu pieluchę... a on nuci mu tekst weselnej piosenki "Jeszcze po kropelce..." 
   Wracając do TYCH nieszczęsnych kierowców LEBIOD ... muszę niestety z przykrością stwierdzić, że większość tych "pseudo drajwerów" to kobiety. Jedna mi na światłach, na rogu Śniadeckich a 3 Maja, z prawego pasa chciała skręcić w lewo, przecinając lewy pas, na którym stałam!!!!! SZok w trampkach!!!! No i notoryczne hamowanie rozpędzonym samochodem, sekundę po tym, jak zapali się żółte!!!! FUCK!!! Trzeba mieć anielską (angielską) cierpliwość i gadać w tym czasie o zajebistej pogodzie!!!! A co najgorsze, kiedyś Tomkowi zawsze obrywało się za to, że przeklinał w samochodzie - Jak Ty możesz tak kląć!!! Przecież ta baba, czy koleś w ogóle Cię nie słyszą!!!! A ja muszę znosić to Twoje wrzeszczenie i rzucanie mięchem!!!! Wyluzuj - mówiłam... Warto tu zaznaczyć, że nie miałam wtedy prawa jazdy i moja świadomość jak ciężko powstrzymać się od FUCK' ania, równała się zeru!!!! Teraz kiedy tak jadę sobie z Brunem, a taki "BURAS Z LEWYM PRAWEM JAZDY" mnie wkurzy, to cierpię ja i moja dusza!!!! - Za jakie grzechy nie mogę sobie ulżyć i po prostu "fuck'nąć". Dobrej nocy :)

wtorek, 24 maja 2011

lepsza mama

   Opiekując się synkiem praktycznie 24 godziny na dobę, czasem mam tego kompletnie dość!!!! Tak, właśnie!!! I mimo, że moje dziecko to anioł, ma częściej lub rzadzej dni na "marudkanie". Czyli po nieprzespanej nocy, wstaje rano o 6 - płacze, nakarmię go i przewinę a on płacze. Przytulę - płacze ... mówię - Bruno do jasnej ciasnej, co Ci jest .. - A on co??? Płacze. Tomka oczywiście nie ma, bo znowu w pracy a ja sama z dzieckiem w domu. Myślę sobie - zaraz przestanie wyć, przecież nie może płakać w nieskończoność!!!!!
   Po 2 godzinach ciągłego przytulania, bujania, zachęcania do ciamkania smoczka, sytuacja nie ulega zmianie ... moje potrzeby już przestają mieć znaczenie, bo przecież miałam zjeść śniadanie, miałam umyć zęby, miała się wysikać i przebrać koszulkę nocną, na której mam dwie wielkie plamy od mleka... ale przecież ja się tu nie liczę, bo ON płacze!!!!
   Zaciskam zęby!!! Nagle dzwoni Tomasz - Cześć Kochanie, tak za Wami tęsknie - mówi czule przez telefon. A ja mu na to - Nie deneruj mnie jeszcze bardziej!!!! Zostawiłeś nieumytą szklankę po herbacie i porozrzucane skarpety!!!! Masz mnie za kurę domową czy jak???? Muszę kończyć, bo mały płacze - i rzucam słuchawką!!....
    Po kolejnych dwóch godzinach przestaje wreszcie marudkać ... i zasypia!!!! Mam wrażenie, że przeszło po mnie stado osłów albo nie, słoni!!!!!!! Boli kręgosłup.Nie słyszę własnych myśli, bo ciągle slyszę ten płacz nieszczęsny!!!! I kiedy chcę wstać z kanapy, na której leży utulany do snu mój diabełek, koncert zaczyna się od początku :/// O zgrozo!!!! - myślę - Czym sobie na to załużyłam :(:( Ku .....!!!!! Już teraz siku to mały pikuś !!!! - rozpaczam. Więc co robię???? Wkładam Buna do fotelika dziecięcego i zabieram ze sobą do łazienki ... a on o dziwo na chwilę milknie. :D. Pózniej obiad, który trzeba przygotować :/ jedną nogą stoję a drugą bujam fotelik i dawaj smażę kotlety!!!! No a później kolejna dawka emocji!!! i tak dalej ... aż do przyjazdu Tomasza z pracy, bo przecież do czasu, kiedy on się w domu raczy pojawić, Bruno przestaje płakać :D:D Kochany !!!!! Dla taty przecież wszystko!!!!
    I z chwilą, gdy Tomek wkłada klucz do zamka i wchodzi do domu, ja pędzę do drzwi, w ręku trzymając Bruna i z ulgą na twarzy przekazuję mu maleństwo pod opiekę :D:D - Od tej chwili zajmujęsz się nim TY - deklaruję - Wychodzę - mówię. Mina jego bezcenna a ja mam w końcu chwilę spokoju.
   Kiedy wracam, znowu jestem lepszą mamą... mój synek to największy aniołek, bo znowu się do mamy uśmiecha a ja mam znowu siłę do opieki nad nim i większą cierpliwość.... mąż wtedy też jest najkochańszy na świecie. Wszystko wraca do nomy :)

poniedziałek, 23 maja 2011

DZIEWCZYNY - A GDYBY TAK

w tajemnicy przed mężem :D:D

   Są takie dni <czasem częściej niż rzadziej :P>, kiedy przechodzę obok witryny sklepowej i ku mojemu zdziwieniu na wystawie stoją wymarzone szpilki (czyt. spodnie, bluzka, kolczyki, zegarek)!!!!! Niestety budżet przewidziany na ten tydzień już dawno został przekroczony ... Żal - myślę sobie - tym razem muszę odpuścić ...
   Ale kiedy wracam do domu, myśl o nowych "butach" nie daje mi spokoju - Są przecież takie piękne!!!!!, z pewnością zrobiłabym nimi furorę!!! - Ale nie poddaje się!!! Nie, nie mogę ich mieć. Tomasz powiesi mnie na suchej gałęzi :/ . Przecież kilka dni temu kupiłam balerinki a w zeszłym tygodniu w "przecenie" japonki.
   Robię kawę. Włączam telewizor....myślę sobie, jak Bruno się zbudzi, zajmę się karmieniem, przewijaniem i przejdzie myśl o kupnie tych przecudnych, wyjątkowych i w całkiem okazyjnej cenie "butów" :(((( Ale niestety synek śpi a ja ciągle się rozczulam!!!!! Nagle zapala się lampka!!!!! Przecież mam swoje zaskórniaki!!! Zaczynam obmyślać strategię ...
   W końcu budzi się Bruno ... a ja zabieram go pod pachę i pędzę do sklepu :) Jeszcze są. Jest mój rozmiar!!!! Ach!!!!! Emocje sięgają zenitu!!!! Pasują. Są wygodne!!! Biorę je!!!! .... No i kiedy wracam do domu ciąży nade mną ta okropna chmura... znowu to zrobiłam - myślę. Wyrzuty sumienia nie dają mi spokoju...- Co ja mu powiem, przecież nie umiem kłamać :(:(
   Jednak, gdy przychodzi co do czego, Tomasz i tak nie zauważa, że mam coś nowego ... jego percepcja zaczyna działać dopiero po kilku tygodniach - Ty!!!, kupiłaś sobie nowe szpilki???? - No a ja wtedy z czystym sumieniem mogę mu powiedzieć, że nie są nowe :D:D ....
   Ps1. Co ciekawe, ostatnio spotkałam moją koleżankę, która przyznała, że również ulega "porywom chwili", a jej mąż każdorazowo jest przekonany, że to prezent od mamusi dla kochanej córeczki :D:D Czuję się rozgrzeszona!!!
  Ps2. Kochanie i tak wiem, że mnie KOCHASZ i na wszystko przymykasz oko :* cmok!!! A żeby było zabawniej mężu mój kochany, to wszystkiemu winne jest macierzyństwo!!!! Ta burza hormonów sprawia, że nie mogę się powstrzymać od tych przyjemności. Spacery z maluszkiem po centrum miasta to czysta przyjemność. W końcu coś mi się przecież od życia należy ...a nie tylko kupki, marudkanie i nieprzespane noce. Ciał!!!!
 Ps3. moja dzisiejsza "modowa inspiracja" - POMARAŃCZ i myśl ... widziałam taką przekozacką sukienkę w tym kolorze ... muszę ją mieć!!!!! :P

niedziela, 22 maja 2011

mogłoby być lepiej ...

   No właśnie... gdyby każdy dzień był cudowny, ciekawy i po prostu "fajny", nie umielibyśmy tych dni docenić :/ Może i dobrze, że są i takie, które do najlepszych nie należą :( Ten taki właśnie był.
   Rano pożarłam się z Tomkiem, bo chciałam się wyspać ... on zresztą też ... a Bruno obudził się o 5 i wcale nie miał ochoty spać... takie to uroki rodzicielstwa ... kobieta jest ciągle przy dziecku i czasem ma ochotę, by na choć chwileczkę mały był pod opieką kogoś innego np. tatusia ... oni tymczasem zapracowani, wiecznie zmęczeni też mają dość i zmienianie pieluszek to ostatnia rzecz na jaką mają ochotę.
   Mężczyźni niestety zupełnie inaczej skonstruowani, nie ogarniają, jak są zmęczeni, płaczu dziecka, zmieniania pieluch itp. Kilka czynności robionych naraz to abstrakcja...przykład? opieka nad dzieckiem to jedyna czynność, którą mogą wykonywać ... w tym czasie pranie, sprzątanie czy mycie butelek po mleku to ...
   Zresztą nie ważne... miało być o kiepskim dniu ... i jakby można było się domyśleć po porannej kłótni poszła fala kolejnych, mniej istotnych, ważnych i takich praktycznie o nic ... a teraz kiedy Tomasz jest w pracy chciałabym, żeby był koło mnie... przecież nie lubię się z nim kłócić i  jak patrzę na Brunoszkę, kiedy śpi ...wszystko się jakoś wyjaśnia, staje się mniej ważne ... bo przecież jesteśmy razem ... i to jest najważniejsze ...mhyyyy no właśnie musi być źle, by było dobrze ... pozdrawiam. Ps. do pełni szczęścia brakuje mi (hihihihihihi) jeszcze tej maty do jogi, którą ostatnio zamówiła przez neta ... dobranoc, pchełki na noc :*

sobota, 21 maja 2011

for mami's


   Blog powstał z potrzeby serca i duszy, bo macierzyństwo to powiedzmy sobie szczerze nie tylko najpiękniejszy etap mojego życia ... ale również ciężki orzech do zgryzienia, pieluszki, kupki, nieprzespane noce, "marudkanie" bez powodu itp. :) Z pewnością każda mama mi to przyzna :) 
   Chcę pisać o tym, co mnie cieszy, troska i tak ogólnie for mami's i nie tylko...bo przecież nikt nie zrozumie bardziej kobiety niż inna kobieta, prawda??? :) Chcę również udowodnić sobie i nie tylko, że można być superową mamą, która KOCHA swoje dziecko, ale umie również zadbać o siebie. Chciałabym również, żeby każda z mam, żon, singielek ... po prostu kobiet, pisały co im w duszy siedzi ... bo przecież najlepiej to się wygadać na maksa ...(wiem co piszę, sama lubię gadać do bólu). 
   A na zakończenie piszę dobranoc, bo Bruno (mój synek) wstaje na mleczko za godzinkę ... to się choć troszkę zdrzemną :) To dobranoc :*