niedziela, 8 stycznia 2012

wigiliowo, sopoćkowo, sylwestrowo





Było ostatnio...ponuro...smutno na tym moim blogu....ale i humor nie taki był...ale jak to zwykle bywa po wielkiej burzy słonko wychodzi....i jak już wydaje się, że gorzej już być nie może...okazuje się, że może...ale w końcu i tak wszystko albo wraca do normalności...albo staje się coś, co poprawia humor w stu procentach :)

No i tak było i tym razem...Chciałoby się krzyczeć: CUDOWNE ŻYCIE :)!!!!!!

i tego wszystkim życzę w NR!!!!!!!!!!!


No i noworocznie zaczynam dużą dawką fot....nazbierało się ich trochę...I wigilijnych...mimo, że byłam w pracy większość czasu i sopoćkowych...., bo zrobiliśmy sobie romantyczno-rodzinny wypad nad morze, i sylwestrowo....naprawdę uroczo...


To może po kolei....W Wigilię, pierwszy dzień, świąt, drugi....i jeszcze później....spędziłam w  pracy....na szczęście był błogi spokój..., bez małego incydentu...pozwoliło mi to na popołudniowe cieszenie się rodzinną atmosferą....Co prawda babcine pierogi w tym roku...mnie rozczarowały....bo babcia zmieniła recepturę ciasta....niestety....byłam tak rozżalona, że przy łamaniu się opłatkiem....musiałam życzyć sobie i babci....na następny rok....pierogów według starej receptury :P:P:P

Po świętach miałam aż 5 dni wolnego - tak, sama w to nie mogłam uwierzyć!!!! - chcieliśmy z Brunim i Tomaszem wykorzystać ten czas tylko dla siebie....więc obowiązkowo codziennie wspólny spacer...obiad...no i ten uroczy wypad do Sopotu.....dla tych chwil mogłabym żyć wiecznie....Co prawda, Tomasz co róż irytował mnie, bo nienawidzi zdjęć....musiałam go błagać na kolanach, by zgodziła się na fotki... i mogłabym go rozgrzeszyć...gdyby nie fakt, że sam jak robił zdjęcia...robił je na "odpał"......działało mi to do tego stopnia na nerwy..., że parę razy mu się ode mnie słownie oberwało :P:P:P - Nie taki kadr!!!!!, mniej  powietrza!!!!!! No chodź tu bliżej....zrób przybliżenie!!!! - i tak w kółko!!!! Masakra....ale zdjęcia jakieś są :):)

A sylwester!!!!! Marzenie....znajomi zaprosili nas do siebie....a myśleliśmy, że w domku przed TV pierwszy NR z synem się zapowie....A tu alternatywa!!!! Natala z Łukim też mają maluszka....Nadię....i zaprosili jeszcze jedną parę z uroczym synkiem Michałkiem....Gdy dzieciaki spały...my oczywiście gadaliśmy o dzieciach :):):) Pod wątpliwość poddawaliśmy kilkakrotnie fakt ciągłego nadawania o potomstwie....po czym zmienialiśmy temat....i na nowo powracaliśmy do tematu dzieciowego....ale taki urok rodzicielstwa :):):) Rano zjedliśmy wspólne śniadanko....Pan domu przyrządził jajecznicę :) Później spacer i wspólny dzieciowo, mamowo, tatowy obiad.....


Ściskam jeszcze raz....no a teraz fotorelacja.... :)





Posylwestrowy wypad na obiad.....




















Wigilijnie...












Sopoćkowo...