sobota, 30 lipca 2011

Nocne pokusy...

Za każdym razem, kiedy zbliża się wieczór czas zaczyna płynąć wolniej...Bruno śpi, można coś porobić wspólnie i tylko dla siebie. I Jeśli tylko uda się położyć go na tyle wcześnie, o tyle więcej udaje się zmajstrować...Całkiem oczywiście serio i na poważnie mówię tu nie tylko o relacjach z mężem, ale przede wszystkim o chwili spokoju dla siebie.... Co wieczór jednak staje przed ogromnym dylematem. Iść spać wcześniej, by zregenerować siły czy sprawić sobie przyjemność i np. długo sterczeć pod prysznicem....a może posiedzieć przy kompie i poszperać po blogach....a może pogadać na fejsie ze znajomymi, a może kino z koleżanką czy wypad do miasta....może sex!!!! Każdy z pomysłów kończy się jednak następnego dnia niewyspaniem...bo Bruni niestety nie przesypia jeszcze całej nocy ( i budzi się jeszcze częściej niż budził się jak był mały :(:(:(:( ) Pokusy jednak mają to do siebie, że są na tyle kuszące, że często się im ulega i tak wczoraj, zamiast położyć się szybciej, szperałam po blogach szukając inspiracji....tym razem kulinarnych na dzisiejszy obiad. Kilka dni wcześniej wieczorkiem piekłam marchewkowe .... innym, do 2 w nocy gadałam na fb... I tak naprawdę zaczęłam prowadzić nocne życie....bo jak tu zająć się swoją pasją, pracą, kiedy w ciągu dnia opieka nad maleństwem wypełnia każdą chwilę. Wolny czas można uznać za ten, kiedy Bruno śpi....ale już coś zaczynam a tu nagle Brunoszka sie budzi!! I choć przez kilka sekund mam nadzieję, że to tylko przebudzenie...po chwili tracę już nadzieję, kiedy Bruno ochoczo fika nóżkami i uśmiecha się skory do zabawy....
Jedno jest jednak pewne....zrezygnować z przyjemności się nie da....bo kiedy ich brak...opieka nad dzieckiem przestaje już tak cieszyć. Kobieta uczuje się jak robot wykonujący tylko prace domowe jako niańka, sprzątaczka, kucharka. Czuje,  że jest ciągle dla kogoś a nigdy dla siebie....I tak od wczoraj w natłoku myśli - POSTANOWIENIE - po pierwsze znaleźć złoty środek w tym co uwielbiam robić....przede wszystkim nie łapać się jednego wieczoru za wszystko...raz iść wcześniej spać a raz poszaleć do późna....I jeszcze jedna istotna sprawa....Doszłyśmy z moją koleżanką (mamą) do wniosku, że musimy się wspólnie wieczorami umawiać na domowe party...a maluchy kłaść razem spać....I wilk będzie syty i owca cała... Pomysłowych rozwiązań for all mami' s!!!!! Obyśmy miały więcej czasu tylko dla siebie!!!!
Ps. A to jak już obiecywałam biżu z koniczynką....to też efekt mojego nocnego markowania :D 



Pozdrawiam ciepło w ten jakże jesienny wieczór ;/// brrrryyy, trzeba się jakoś ogrzać :P:P:P:P

środa, 27 lipca 2011

minimalizm







Generalnie dziś o biżu ..., bo wczoraj, gdy robiłam kolejne zamówienia, tak sobie pomyślałam....Preferuję zdecydowanie okazałe, wielkie egzemplarze, takie jak te, które zrobiłam z sercem, z żyrafką, dziewczynką....no i lubię jak widać biżu z daleka :D:D:D Ale widząc po zmówieniu oprócz tej biżu "big big", zrobiłam sporo takich minimalistycznych, na cienkich rzemykach i z jednym małym elementem.... I tak dziś, w wolnej chwili usiadłam i zrobiłam kilka właśnie taki "mini mini" ...  



A jeszcze przed chwilą zrobiłam taką z koniczynką ....na której jest miejsce do wygrawerowania np. imienia.... (ale zdjęcie tej biżu wrzucę dopiero jutro, jak lepsze światło do zdjęć będzie :P) ....I wiecie co pomyślałam???? Że ten minimalizm nawet mi się podoba....co więcej, przy takich mini mini można nosić więcej mini mini, w różnych kombinacjach (co zasugerowała dziś moja koleżanka, która zamówiła kolejne dwie biżu - właśnie tego typu) 





A na koniec mój królewicz...., który z takim zapałem dziś bawił się w swoim królestwie, że z tego wszystkiego....zasnął....Czy ktoś słyszał o śpiącym królewiczu??? Ja od dziś TAK.... :D:D 






Ps. Dziękuję za dzisiejsze odwiedzinki....w towarzystwie ciasto marchewkowe lepiej smakuje :* 

poniedziałek, 25 lipca 2011

trójmiastowa kawa kupiona w Bydgoszczy, pakowanko i rozpakowywanko

 Na zdjęciu Bruni z jego nadmorską zdobyczą :D:D:D

    Pierwsze starcie z wakacyjnymi wariacjami za mną...i może dlatego, że pierwsze było bez Tomasza odczułam to z podwójną siłą...Dlaczego??? Bo to już nie te same wakacje co jeszcze rok temu, inne bo ze mną był tym razem mały pasażer na gapę :D:D....
W pierwszej kolejności pakowanie...zawsze wydawało mi się, że nie można wziąć więcej ciuchów i tinksów, więcej niż ja....otóż myliłam się....

      Pakowanie ciuszków dla dziecka to nie takie proste zadanie, w szczególności, kiedy ma się ograniczone miejsce w samochodzie...począwszy od spodni, body, skarpetek, koszulek pieluszek, chusteczek, butelek, słoiczków, mleczka, podgrzewacza, ręczników, przyborów do kąpieli, termometru, kocyków, wiatrochronów i innych....na ogromnym wózku kończąc....W tym roku pierwszy raz moja torba ciuchów to - połowa torby :P:P:P:P reszta to Bruna i jeszcze 3 pozostałe jego :P:P:P:P:P Niemożliwe??? A jednak....
        Trzeba przecież przewidzieć wszystko...., że taki mały szkrabik ubrudzi się z 10 razy w ciągu dnia....a to z pieluszki coś wycieknie, a to zwymiotuje, a to się najzwyczajniej ubrudzi przy śniadaniu, drugim śniadaniu, obiadku, deserku....., trzeba przewidzieć, że może być zimno, ciepło....
     Myśląc o sobie, zawsze mimo kilogramów ciuchów, które zabierałam dla siebie i tak na końcu stwierdzałam, ze jakoś to będzie...Tym razem jakoś nie mogło być, bo w grę wchodzi dobro maluszka....
Druga część przebojów zaczęła się już na miejscu....kiedy wynajmowaliśmy mieszkanie na 4 piętrze, wnoszenie 7 kg Bruna plus 3 fotelik....no cóż ...joggingu rano już nie musiałam uprawiać dla zdrowia i kondycji :P:P:P:P a do tego dochodzi pchanie wózka po plaży w poszukiwaniu odpowiedniego miejsca itp. :D:D:D 
       Radość jednak ogromna, kiedy kupisz małemu coś z nadmorskich sklepików, kiedy na widok morza uśmiecha się od ucha do ucha i zwyczajnie masz dla niego więcej czasu niż zwykle...bo TO PRZECIEŻ WAKACJE!!!! 
       I mimo tego, że po przyjeździe jestem po całym dniu prania, ogarniania czterokrotnie większej liczby tinksów i czeka mnie jeszcze milion innych  powakacyjnych rzeczy ..... to i tak było super!!!!! I nie mogę doczekać się teraz naszego sierpniowego wyjazdu do Łeby....tym razem siły rozłożą się na również i na Tomasza :D:D:D Więc może być tylko lepiej :P:P:P:P:P

        A na koniec chciałam napisać o fajnym sklepiku, który odkryłam tuż przed wyjazdem do Trójmiasta.... Kupiłam tam świeżo mieloną kawę waniliowo-orzechową. A jak pachnie!!!!!!!!!  I  zabrałam ją nad morze....od tego momentu Trójmiasto będzie kojarzyło mi się również z tą kawunią i ciastem marchewkowym, które upiekłam na wyjazd i jeszcze w trakcie pobytu...(dwie blachy poszły jak nic!!! Karola jesteś wielka za ten przepis!!!!!! jest MEGA) Niebo w gębie....No a ten sklep mieści się na ul. Śniadeckich i nazywa się TEA for YOU. Można tam również kupić prócz herbaty i kawy bardzo oryginalne i wyszukane tinksy do domu...w przystępnych cenach!!!! Polecam!!! A to jest strona internetowa:    www.teaforyou.eu




PS. Dziewczyny, maminki, które chcą fotki z imprezy w KUMMERÓWCE w PRINT SIZE .... można się po nie zgłaszać do Arka... na stronie Agencji DER BLITZ jest numer kontaktowy :D:D:D Link do tej strony jest na moim blogu po prawej stronie :) Wystarczy kliknąć na zdjęcie Bruna w czapce renifera :D:D:D

środa, 20 lipca 2011

Trójmiastowo :D





 Kilka fotek z mini wypoczynku nad naszym polskim morzem....Wrzucam zdjęcia...bo właśnie u nas leje jak z cebra.... mam nadzieję, ze jutro pogoda zacznie nas rozpieszczać!!!!!! A teraz fotki  z pierwszego w tym roku przywitania z morzem... jeszcze pięknie świeciło słoneczko i kilka komów...bo do tych zdjęć aż się prosi, by coś skrobnąć :D:D








                  


                                                                 Gdańsk - dzień pierwszy




Po pierwsze....na wakacjach wolno wszystko!!!!!!!!! Nikogo nie zdziwił fakt, że maluje paznokcie na środku  promenady :P:P:P 



Po drugie....takie brudasy to czysta przyjemność :D



Po trzecie....opalanko musi być.....niektórzy to już na murzynka :P:P:P



Po czwarte .... nie tylko my się lansujemy..... 


Po piąte... lody, gofry, zapieksy i inne opychacze nadmorskie, już pierwszego dnia muszą być zaliczone...


Po szóste...a właściwie po pierwsze....To najważniejszy i tak jest mój synek i ja i bezcenny czas spędzony TUGEDER!!!!! :*:*:*

POZDROWIENIA ZNAD MORZA KOCHANI!!!!!!!!




Sopot - dzień drugi






















Gdynia - dzień trzeci





wtorek, 19 lipca 2011

bużu for girls

To kolejna część moich małych hendmejdów :P:P:P:P Dziewczyny, możecie już je odebrać :) Jutro co prawda wyjeżdżam z Brunem nad morze na 5 dni (o ile przez pogodę nie będę musiała się zawinąć szybciej :/ ), ale Tomasz zostaje. Możecie więc zgłosić się do niego. W razie potrzeby piszcie na maila albo fb, to podam Wam adres i kom. mojego hasbent :D:D.
Zrobiłam również kolejne, jeszcze nie zabookowane - może wpadnie Wam coś ponad to w oczko :D:D

Ps. Jeśli będzie fatalna pogoda w Trójmieście, chciałabym coś tam zobaczyć (jak już tam będę a na plażowanie zdecydowanie nie będzie klimatu). I pytanie.... czy oprócz Oceanarium może ktoś mi polecić ciekawe miejsca do obejrzenia??? Chodzi mi przede wszystkim o te miejsca, które nie wymagają "ładnej pogody" :D Za sugestie z góry dziękuję :*